
CYTAT
Kładka dla pieszych jest podłączona do prądu?

Fot. Tomasz Wajsprych / Agencja
Ludzie wolą przechodzić przez tory, niż korzystać z kładki dla pieszych, do której podpięta jest linia elektryczna dla pobliskiego zakładu. - Pozwoliliśmy na takie rozwiązanie tylko tymczasowo. Niedługo kable zostaną wymontowane - mówią kolejarze. A póki co pasażerowie mają po prostu uważać.
Mało kto pamięta, kiedy kładka nad torami w Dąbrowie Górniczej-Ząbkowicach była remontowana. Nie wiadomo nawet, jakiego była koloru, bo farbę pokryła rdza. Drewniane schody skrzypią przy każdym kroku, a ludzie potykają się o wystające z podłogi kawałki żelastwa. Jakby tego było mało, kilka miesięcy temu na siatce zabezpieczającej kładkę zawisły tabliczki z wizerunkiem trupiej czaszki i zakazem dotykania burt. Okazało się, że zamontowano tu kabel niskiego napięcia. Został wepchnięty do dziurawej metalowej rurki i przylutowany po jednej stronie kładki.
- To jakiś poroniony pomysł. Jak mam przejść na drugą stronę torów, skoro kładka jest pod prądem. A jak się przewrócę albo przypadkowo czegoś dotknę? Wolę już iść po torach! - denerwuje się Irena Bańka, mieszkanka Ząbkowic.
Zamiast po kładce torami zazwyczaj przechodzi też pan Aleksander z Dąbrowy Górniczej. - Raz złapała mnie Straż Ochrony Kolei. Chcieli wlepić mi mandat, ale pokazałem im kabel na kładce i odpuścili. Ja miałem szczęście, bo trafiłem na normalnych strażników, ale wielu moim znajomym nie udało się wytłumaczyć SOK-istom, że po torach nie idą na skróty, ale dlatego że boją się korzystać z kładki - mówi mężczyzna, który napisał już skargę do władz miasta.
- To nie nasz problem, bo kładką administruje kolej. Zwracaliśmy im uwagę na jej fatalny stan techniczny, ale bez odzewu. Pewnie skończy się tak jak z podobną kładką w centrum miasta. Zamiast ją wyremontować, kolej ją rozbierze - mówi Bartosz Matylewicz z biura prasowego dąbrowskiego magistratu.
Po interwencjach mieszkańców kładką zajął się Helmut Klabis, dyrektor ds. technicznych Zakładu Polskich Linii Kolejowych w Częstochowie. Zlecił natychmiastową kontrolę. - Do kładki rzeczywiście podpięta jest linia elektryczna. To awaryjne zasilanie pobliskiego zakładu przemysłowego. Pozwoliliśmy na takie rozwiązanie tylko tymczasowo. Niedługo kable zostaną wymontowane. Dyrekcja zakładu zapewniła nas jednak, że nie ma żadnego zagrożenia dla przechodzących - mówi Klabis.
Dodaje, że w przyszłym roku felerna kładka zostanie wpisana na listę obiektów do natychmiastowego remontu. Kolei ją pomaluje, naprawi schody, wymieni podłogę i załata wszystkie dziury. - Do tego czasu ludzie mu2szą po prostu uważać - radzi Klabis.
Milena Nykiel, Gazeta.pl Katowice

Fot. Tomasz Wajsprych / Agencja
Ludzie wolą przechodzić przez tory, niż korzystać z kładki dla pieszych, do której podpięta jest linia elektryczna dla pobliskiego zakładu. - Pozwoliliśmy na takie rozwiązanie tylko tymczasowo. Niedługo kable zostaną wymontowane - mówią kolejarze. A póki co pasażerowie mają po prostu uważać.
Mało kto pamięta, kiedy kładka nad torami w Dąbrowie Górniczej-Ząbkowicach była remontowana. Nie wiadomo nawet, jakiego była koloru, bo farbę pokryła rdza. Drewniane schody skrzypią przy każdym kroku, a ludzie potykają się o wystające z podłogi kawałki żelastwa. Jakby tego było mało, kilka miesięcy temu na siatce zabezpieczającej kładkę zawisły tabliczki z wizerunkiem trupiej czaszki i zakazem dotykania burt. Okazało się, że zamontowano tu kabel niskiego napięcia. Został wepchnięty do dziurawej metalowej rurki i przylutowany po jednej stronie kładki.
- To jakiś poroniony pomysł. Jak mam przejść na drugą stronę torów, skoro kładka jest pod prądem. A jak się przewrócę albo przypadkowo czegoś dotknę? Wolę już iść po torach! - denerwuje się Irena Bańka, mieszkanka Ząbkowic.
Zamiast po kładce torami zazwyczaj przechodzi też pan Aleksander z Dąbrowy Górniczej. - Raz złapała mnie Straż Ochrony Kolei. Chcieli wlepić mi mandat, ale pokazałem im kabel na kładce i odpuścili. Ja miałem szczęście, bo trafiłem na normalnych strażników, ale wielu moim znajomym nie udało się wytłumaczyć SOK-istom, że po torach nie idą na skróty, ale dlatego że boją się korzystać z kładki - mówi mężczyzna, który napisał już skargę do władz miasta.
- To nie nasz problem, bo kładką administruje kolej. Zwracaliśmy im uwagę na jej fatalny stan techniczny, ale bez odzewu. Pewnie skończy się tak jak z podobną kładką w centrum miasta. Zamiast ją wyremontować, kolej ją rozbierze - mówi Bartosz Matylewicz z biura prasowego dąbrowskiego magistratu.
Po interwencjach mieszkańców kładką zajął się Helmut Klabis, dyrektor ds. technicznych Zakładu Polskich Linii Kolejowych w Częstochowie. Zlecił natychmiastową kontrolę. - Do kładki rzeczywiście podpięta jest linia elektryczna. To awaryjne zasilanie pobliskiego zakładu przemysłowego. Pozwoliliśmy na takie rozwiązanie tylko tymczasowo. Niedługo kable zostaną wymontowane. Dyrekcja zakładu zapewniła nas jednak, że nie ma żadnego zagrożenia dla przechodzących - mówi Klabis.
Dodaje, że w przyszłym roku felerna kładka zostanie wpisana na listę obiektów do natychmiastowego remontu. Kolei ją pomaluje, naprawi schody, wymieni podłogę i załata wszystkie dziury. - Do tego czasu ludzie mu2szą po prostu uważać - radzi Klabis.
Milena Nykiel, Gazeta.pl Katowice
Kładka jest istotnie w fatalnym stanie, ale jej kolor widać nawet na zdjęciu
