
Radni wydali 700 tysięcy złotych na zakup konstrukcji, z którą nie wiadomo co zrobić
dziś
Warte 700 tysięcy złotych stalowe elementy hali do całorocznej gry w siatkówkę plażową leżą w nieczynnym basenie w dąbrowskim Parku Zielona.
Są co prawda okryte folią, ale i tak rdzewieją. Czekają na wykorzystanie już od dwóch lat, chociaż złożona z nich hala mogłaby zostać postawiona zaledwie w trzy dni. Dziś mówi się, że obiekt kupiono za szybko i bez sprawdzenia czy spełnia podstawowe kryteria. W każdym razie wiadomo, że hala nie spełnia norm budowlanych.
Sprawa zaczęła się dwa lata temu, kiedy dąbrowskie siatkarki plażowe wywalczyły mistrzostwo świata juniorów. Na fali tego sukcesu radni specjalną uchwałą zadecydowali się na kupno hali, w której przez cały rok, niezależnie od pogody, można by trenować grę w piłkę plażową (zwyciężyła rozbudzona nadzieja na medal dąbrowianek na olimpiadzie w Pekinie).
Zadanie to miało wykonać Centrum Sportu i Rekreacji. I wykonało. Rozstrzygnięto przetarg, poczyniono zakupy, a nawet uzyskano pozwolenie miejskiego architekta na budowę. Hala jednak nie stanęła do dziś, a zgoda architekta właśnie się przedawniła.
- Nasza misja skończyła się wraz z kupnem hali, bo takie zadanie powierzyła nam gmina. Potem po prostu zabrakło kogoś, kto nacisnąłby guzik z napisem "start". Ja nie mogłem sam zadecydować, kiedy budowa ma się zacząć. CSiR nie był moją prywatną firmą. W tej sytuacji mogliśmy jedynie realizować zlecone nam zadania i tak zresztą uczyniliśmy - wyjaśnia Ireneusz Maksymowicz, ówczesny dyrektor Centrum Sportu i Rekreacji w Dąbrowie Górniczej.
Przedstawiciele miejskich władz przyznają, że CSiR realizował zlecone zadania, ale podkreślają, że robił to źle, a konsekwencją tamtych zakupów jest teraz to, że Ireneusz Maksymowicz nie jest już dyrektorem CSiR.
Fakt, że hali do dziś nie ma, władze miasta tłumaczą obostrzeniami prawa budowlanego.
Zdaniem dąbrowskich urzędników obiekt nie spełnia podstawowych warunków bezpieczeństwa, a dostawca konstrukcji, zamiast wymaganego przepisami zaświadczenia o spełnianiu przez elementy norm prawa budowlanego, przedstawił jedynie oświadczenie, które w świetle prawa nie ma żadnego znaczenia.
- Hala była wyprodukowana w Stanach Zjednoczonych jako hangar dla samolotów F16, wykorzystywanych podczas operacji pustynnych. Ale u nas warunki atmosferyczne są przecież zupełnie inne i mogłoby kiedyś dojść do tragedii, podobnej do tej sprzed dwóch lat na Międzynarodowych Targach Katowickich w Chorzowie. Ówczesny dyrektor naszego CSiR chciał postawić halę zbyt tanio i zbyt szybko. Koszty nie mogą jednak przesłaniać kwestii związanych z bezpieczeństwem - podkreśla Marcin Bazylak, naczelnik wydziału strategii, promocji i komunikacji społecznej Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej.
Ireneusz Maksymowicz z podobnymi sugestiami się nie zgadza. Twierdzi, że takich samych hal wykorzystywanych do różnych celów jest w okolicy kilka i wszystkie dobrze się sprawdzają. Jego zdaniem budynek hali byłby całkowicie bezpieczny, o czym świadczy choćby wydana przez miejskiego architekta zgoda na jej budowę.
- Ta hala nigdy nie została postawiona, więc zastanawiam się, na jakiej podstawie ktoś może powiedzieć, że obiekt nie spełnia polskich norm prawa budowlanego. Konstrukcja może zostać zmontowana w każdym miejscu kuli ziemskiej i jeśli podczas jej stawiania zachowane zostaną wszystkie normy zalecane przez producenta, to budynek będzie bezpieczny%07- przekonuje Maksymowicz.
W dąbrowskim magistracie twierdzą, że kwestie bezpieczeństwa przeanalizowano z inspektorami nadzoru budowlanego przed postawieniem konstrukcji, w oparciu o dane dostarczone przez producenta hali. O ocenę proszono też naukowców z Politechniki Śląskiej i z tych analiz wynika, że obiekt w dąbrowskich warunkach się nie sprawdzi. Nie wiadomo tylko, dlaczego podobnych analiz nie przeprowadzono zanim postanowiono wydać 700 tys. zł. Urząd winę za nietrafiony zakup zwala na Ireneusza Maksymowicza, a były dyrektor CSiR tłumaczy, że robił tylko to, do czego został przez gminę zobowiązany.
Teraz nie bardzo wiadomo, czy znajdą się architekci, którzy przystosują konstrukcję hali do dąbrowskich warunków. Podobno zainteresowanie tym przedsięwzięciem jest mizerne.
- Jeśli nie znajdziemy specjalisty, który się tym zajmie, zrobimy wszystko, żeby pieniądze nie przepadły. Postaramy się wykorzystać halę jakoś inaczej - zapewnia Marcin Bazylak.
Ale jak - tego jeszcze nie wiadomo. Na razie wszyscy pocieszają się faktem, że niszczejące elementy konstrukcji mają 25 lat gwarancji.
Trenują w Łodzi
Dąbrowska hala miała powstać po sukcesach Joanny Wiatr i Katarzyny Urban.
Ich przygoda z siatkówką plażową rozpoczęła się, kiedy zawodniczki miały po 16 lat. W roku 2004 zdobyły mistrzostwo Polski kadetek, juniorek, mistrzostwo Europy do lat 18 oraz mistrzostwo świata do lat 18, a w 2005 r. mistrzostwo Polski Juniorek i wicemistrzostwo świata do lat 19. Wtedy też radni zadecydowali się na kupno całorocznej hali.
Dziś obie siatkarki trenują w łódzkiej szkole Mistrzostwa Sportowego.
Grażyna Krawczyk